Czy biegacze śnią o elektronicznych butach?

Posts tagged ‘bieganie boso’

Człowiek + but = biegacz?

Think for yourself

Question authority.

Tool

Biegacze, którzy w tej chwili niosą przesłanie naturalnego biegania są raczej postrzegani jako buntownicy. Ich bunt wynika z założenia, że autorytety wiążące sznórówki butów biegackich na naszych nogach mogą się mylić. I to mogą się mylić potężnie. Bunt wynika też z odczytywania sygnałów od ciała, od nóg – każdy but wymusza na biegaczu pewien sposób poruszania się, lądowania, itp. Gdy tylko biegacz osiąga poziom, w którym zapomina o zadyszce, zaczyna bardziej szczegółowo słuchać własnego ciała. To co biegacz słyszy często wygląda tak: „Ej ziom! Ograniczasz mnie, coś tu jest nie tak!”. Stąd bunt. Tylko czy buntownicy długo pozostaną buntownikami? Spójrzcie na przemysł obuwniczy, każda firma produkująca do tej pory żelazka stabilizujące ma w swojej ofercie co najmniej jeden but minimalistyczny. Są nawet firmy, które produkują tylko i wyłącznie buty do biegania naturalnego. Coraz więcej ludzi kupuje takie buty i zaczyna w nich biegać. Jak zmienić buntowników w autorytety? Trzeba ich posłuchać, przetrawić i zrozumieć. Czy but minimalistyczny sprawi, że niedzielny biegacz zacznie biegać poprawnie/naturalnie? Oczywiście, że nie. Buntownicy mówią nam o potrzebie zmiany techniki biegania. Dlaczego? W wielu książkach i artykułach można przeczytać, że bieganie to najprostszy sport świata. Że wystarczą buty, dresy i już można nazwać się biegaczem. Teksty te promują opinię, że  trenowanie biegania polega na ćwiczeniu mięśni, na dokładaniu do pieca kilometrów i prędkości. Do czego prowadzi takie podejście? Do kontuzji. Do czego prowadzi bieganie w butach minimalistycznych bez przygotowania? Do kontuzji. Czego brakuje w równaniu:

Człowiek + but = biegacz?

Brakuje techniki biegania. Bieganie to wcale nie jest łatwy sport, nauka techniki, a raczej odtworzenie jej sprzed czasu zasiedzenia przed biurkiem, jest trudna i czasochłonna. Oczywiście mimo wszystko można się tego nauczyć i biegać poprawnie. Jakie jest główne przesłanie minimalistycznych buntowników? „Nie biegamy poprawnie i stąd biorą się nasze kontuzje”. Co się stanie, gdy biegacze zaczną słuchać tych buntowników i stosować się do ich rad? Buntownicy zmienią się w autorytety. Autorytety się podważa. I znowu błędne koło. Ale czy aby na pewno? Otóż, nie sądzę. Wszyscy obecni buntownicy mówią: „słuchaj własnego ciała, przetwarzaj jego sygnały i zgodnie z nimi wprowadzaj poprawki do swojego biegania”. Ważne tu jest wyrażenie: „swojego biegania” – gdy na głównego trenera mianujesz własne ciało, to autorytety, buntownicy przestają mieć znaczenie. Buntownicy to tylko starterzy reakcji łańcuchowej, to że niedługo zamienią się w autorytety nic nie znaczy, bo wtedy (mam nadzieję) będziemy bardziej świadomymi biegaczami. Jak podsumować jednym zdaniem czym powinno być bieganie?

Running is meant to be enjoyed, not endured.

Chatherina KcKiernan, maratonka.

I pamiętajcie:

Myśl sam za siebie,

Kwestionuj autorytety.

Wracając do opisu moich przygotowań do Maratonu w Poznaniu. Nadal nie ma ich jako takich, a ja ostatnio bawię się bieganiem. Np. w zeszłą środę postanowiłem pobiegać w rytm metronomu. Że co?, że hę? Że skrzypek jestem? Wcale nie:P Mówi się, że biegacz powinien biegać długie dystanse ze stałym tempem (np. 6 minut na kilometr), dlaczego więc nie pobawić się także utrzymywaniem stałego rytmu (np. 170 kroków na minutę łącznie obiema nogami)? Powiem Wam, że próbowanie utrzymania stałego rytmu to niezła zabawa. I do tego trudna zabawa. Po paru minutach z przestawianiem prędkości na metronomie, którego używałem oczywiście na telefonie (bo przecież nie kupię metronomu tylko po to żeby z nim biegać) udało mi się ustalić, że w zeszły wtorek dobrze utrzymywało mi się rytm 172 kroki. Co w tym zabawnego pytacie? A spróbujcie utrzymać stały rytm podczas zmian prędkości. Naprawdę fajne wyzwanie i ciekawa odskocznia od zwykłego pokonywania kilometrów. Polecam spróbować, jeśli nie boicie się takich mhrocznych eksperymentów.

Po co napisałem ten przydługi wstęp o bieganiu naturalnym i buntownikach? Napisałem go po to, żebym mógł spokojnie zadać sobie pytanie:

Czy jestem buntownikiem?

Większość z Was zna odpowiedź: „Jestem! I to jeszcze jak”. Dałem temu upust w zeszły czwartek. Wyszedłem pobiegać bez butów! Szaleństwo. Biegałem w kółko przez 15 minut po trawie i piaskowym placu zabaw. Było SENSACYJNIE! Moje stopy były bardzo zadowolone, a i pralka miała o jedną parę skarpet mniej:P Postanowiłem nawet włączyć do swoich treningów raz na jakiś czas bieganie na zupełnie boso. Czy słusznie? Mnie się podoba, kwestionuję autorytety…

Bosonogi Ja