Czy biegacze śnią o elektronicznych butach?

Zbieg okoliczności naprowadził mnie na przedziwne odkrycie. Biegnąc w dzisiejszym Ogólnopolskim Teście Coopera otrzymałem numer startowy składający się z cyfr 4 oraz 2 połączonych we wspólną liczbę właśnie w tej kolejności. Podczas rozmowy z Moniką i Emilią pochwaliłem się, że mam numer 42, który jest odpowiedzią na pamiętne „O wszechświat, życie i wszystko” z „Autostopem przez Galaktykę” Douglasa Adamsa. Podczas tej rozmowy tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy co to oznacza. Ot śmieszne skojarzenie. Czterdzieści dwa. Dopiero wracając wieczorem z Empiku z nagrodą pod pachą, jaką sobie sprawiłem za całkiem niezły wynik w teście, poczułem potężne uderzenie młota olśnienia w potylicę i załapałem. Nagrodą była książka „Urodzeni biegacze„. Jeśli ta książka, to biegi długodystansowe. Jeśli biegi długodystansowe, to maraton. Jeśli maraton, to czterdzieści dwa. Maraton, 42 kilometry biegu. Odpowiedź na wszechświat, życie i wszystko każdego biegacza. Jak zauważyliście po pierwszym wpisie na tym blogu, jest to także moja odpowiedź. Przesądni powiedzą: „To dobry znak dla przygotowującego się do swojego pierwszego maratonu”. Ja natomiast mówię: Głęboka myśl nie myliła się, 42 rzeczywiście jest Odpowiedzią.

Ale wracając do samego Testu Coopera. Na stadionie przy ulicy Wyspiańskiego w Zielonej Górze pojawiłem się w towarzystwie Mariusza (tego, który ostatecznie namówił mnie na przebiegnięcie Przytoku) oraz Karola. Na miejscu bardzo dużo ludzi, organizatorzy uwijają się jak mrówki. Wiatr potężny i zimno, ale nam to nie straszne. Przecież zaczynaliśmy w lutym, gdy było -15 stopni i śnieg po kostki. Odebraliśmy numery startowe i dołączyliśmy do reszty obecnych „Gazeciarzy”. Dziewczyny pytają się mnie, dlaczego ostatnio z nimi nie biegam, mówią że im smutno beze mnie (no dobra, trochę wyolbrzymiam). Wszędzie widać tylko uśmiech i czuć aurę, o której wspominałem w pierwszym poście. I własnie taka drużyna jest cudownym atutem przemawiającym na korzyść biegania. Powiem więcej, gdyby bieganie samo w sobie nie dawało żadnych korzyści dla ciała ani dla ducha, to bieganie z taką drużyną jest wystarczającym impulsem do biegania w ogóle.

Test został podzielony na etapy odbywające się co pół godziny, w których miało brać udział po 30 biegaczy. Pierwsza grupa startuje o 10, Mariusz, Karol i ja o 10:30. W pierwszej grupie była masa ludzi z naszej Drużyny, więc podczas gdy oni biegli, my kibicowaliśmy. Każdy kto biegł w choć jednym zorganizowanym biegu, wie jak aplauz od kibiców jest fajny. Choćbyś nie wiadomo jak mocno był zmęczony, choćby Twoje myśli zaprzątnięte były tylko myślami typu „Wody!”, albo „Gdzie się podziała meta?”, to słysząc oklaski i radosne okrzyki, zawsze się uśmiechniesz, wypniesz pierś do przodu i dumnie przyspieszysz:)

W końcu nadeszła nasza kolej, startujemy. Pierwsze kółko (400 m) spokojnie. Po drugim chciało mi się pić:P Zawsze biegam z bidonem z wodą na pasie, ale tym razem zostawiłem go na starcie, bo pomyślałem, że tak będzie wygodniej. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale zawsze podczas biegania chce mi się pić tak strasznie, że po prostu muszę się napić. I stąd ten bidon:) No więc chce mi się pić, przebiegam przez metę i zastanawiam się czy nie podbiec do dziewczyn i nie napić się płynu, który trzymały w rękach. Ale nie, biegnę, przecież to test. Koniec 3 kółka, aplauz, przyspieszam, napić się czy nie napić? Koniec 4 a ja nadal myślę tylko o piciu. Na końcu 5 przestałem myśleć o piciu, bo usłyszałem że zostało 120 sekund do końca testu, więc dam radę przebiec 6 kółek, wyjdzie mi 2400m+ co oznacza dobry wynik. Po 6 kółku zrobiło się ciężko, jeszcze kilkanaście sekund zostało, wiocha się zatrzymywać. Więc biegłem dalej.

Wyszło 2545 metrów:) Średnie tempo to 4:44 min/km, maksymalna prędkość 3:58 min/km. A przynajmniej tak twierdzi Endomondo, które swoją drogą oszukało na odległości, bo policzyło mi 2,25 km. Gdy tylko spojrzy się na wykres trasy, można zobaczyć dlaczego tak się stało – ścinało mi strasznie na zakrętach. Może za szybko biegłem?:)

Założeniem testu Coopera jest sprawdzian własnych możliwości. Z tabelki wynika, że można ocenić moją sprawność na „dobra”. Za miesiąc zrobię kolejny test i sprawdzimy czy udało mi się zwiększyć szybkość. W pierwszym maratonie bardziej od szybkości liczyć się będzie wytrzymałość, no ale zawsze miło posprintować od czasu do czasu:)

Jeszcze tylko krótki link do zdjęć i możemy kończyć:)

Plan na jutro? 9:00 pod Amfiteatrem, trening z Drużyną. Budzik ustawiony.

Do zobaczenia na trasie!

Dodaj komentarz